*Drzwi do sali otworzyły się z hukiem i do środka dumnym, zamaszystym krokiem wmaszerowała rudowłosa kobieta* Nawet nie chciano mnie zapowiedzieć *Prychnęła pogardliwie i odrzuciła do tyłu włosy pokazując śnieżnobiałą szyję. Po chwili rozglądania się po sali podeszła do wielkiego ściennego lustra i z pełnym zadowolenia uśmiechem zaczęła się przeglądać, po czym zbliżyła twarz do jego powierzchni i szepnęła* Zapewne magiczne...do podglądania *Westchnęła głośno i zasiadła na najbliższym fotelu zakładając nogę na nogę tak, że rozcięcie z boku sukni pokazywało skrawek jej zgrabnego ciała* A więc od czego tu zacząć...*Przewróciła zabawnie oczy i zaczęła się bawić kosmykiem włosów* Wy potrzebujecie kapłana...ja potrzebuję pracy *Uśmiechnęła się szeroko* Dlaczego więc tego nie wykorzystać? Śmiem twierdzić, iż kobieta będzie nawet lepsza w tym zawodzie niż mężczyźni,  którzy jak wiem z doświadczenia, są interesowni, nierzadko nudni i szalenie dumni. Postaram się urozmaicić, przydługawe i nudne procedury weselne, oraz zadbam o wyjątkową satysfakcję moich kli...moich podopiecznych *Uśmiechnęła się słodko próbując zatuszować omyłkę* Pragnę wyjść z nieśmiałą propozycją o jakimś zgrabniutkim...hm tak, zgrabniutkim to dobre słowo *Psotna iskra zaświeciła w jej oczach* klanie, stowarzyszeniu, czy raczej zakonie bogini, dajmy na to Melitele, którą tworzyły by takie, załóżmy trzy kapłanki. *Wzięła głęboki wdech i przygładziła włosy* No, to by było na tyle. Z góry dziękuję za rozpatrzenie mojej prośby *Po tych słowach wstała, uniosła dumnie głowę jak to miała w zwyczaju i opuściła przybytek nie przestając się uśmiechać, a nawet mrugnęła zalotnie do strażnika pilnującego drzwi wejściowych*